- To co? Idziemy coś zjeść? - spytał mnie jak zwykle wesoło.
-
Nie jestem głodny – nie, nie zaburczało mi w brzuchu. Naprawdę nie
byłem głodny. Chociaż, kiedy ja ostatnio jadałem porządny obiad? Jakoś
nie chciało mi się przypominać, ale kiedyś na pewno takowy spożyłem.
-
To może coś słodkiego? Na to zawsze jest ochota. Wstawaj i idziemy – i
cóż począć? Poszedłem, bo przecież ja nie chciałem być osobą, która
popsułaby mu humor. A tak swoją drogą, to co z tym Haru. I właściwie
czemu on ma takie długie nazwisko? Ja nie miałem problemu z
zapamiętaniem swojego. Pewnie gdybym miał takie długie nazwisko jak
Haru, to bym się przyzwyczaił. No, nie miałbym wyjścia. Chociaż zawsze
mógłbym je zmienić. Ale zaraz. Czy jakiś człowiek zmienił kiedyś swoje
nazwisko tylko dlatego, że nie mógł go zapamiętać? Beznadziejna
sytuacja.
Popatrzyłem na Hanga. Jak
zwykle chciało mu się ze mnie śmiać, może kiedyś się do tego
przyzwyczaję. Zapomniałem dodać, że dla odmiany szliśmy pieszo. Tym
razem musiałem skręcać. Ale przynajmniej miałem pewność, że nie
podjedzie do mnie żaden zboczeniec. Jednak jakby się zastanowić, to
jeden szedł obok...
Weszliśmy do
jakiejś małej i nieznanej restauracyjki. Miła kobieta podała nam menu i
odeszła od stolika. Przejrzałem kartę z daniami parę razy, po czym
odłożyłem ją na bok. I nic więcej.
- Wybrałeś już?
- Tak.
-
Więc co chcesz – z niewiadomych przyczyn znowu zaczynał się śmiać.
Gdybym brał wszystko do siebie, to już dawno popełniłbym samobójstwo.
Przy nim naprawdę traciło się pewność.
- Wodę – krótko i na temat.
- Miało być na słodko, tak tylko chciałbym ci przypomnieć.
-
Z cukrem – dodałem pospiesznie. Jednak znowu nie wiedzieć czemu, Fei
wybuchnął śmiechem. Oczy wszystkich w restauracji zwróciły się w naszą
stronę. Tutaj chyba można pozwolić sobie na takie nieformalne
zachowanie? Zrobiło mi się jakoś głupio. Hang zawołał kelnerkę i coś tam
zamówił, nawet nie słuchałem. To znaczy słuchałem, tylko nie
usłyszałem, czyli zapatrzyłem się w coś za oknem. Trochę pokrętne
zdanie, ale jakoś inaczej jego sensu nie potrafiłbym oddać, chociaż
sensu brakowało w nim najbardziej.
Przed
nami pojawiły się dwa wielkie kawałki czekoladowego ciasta. Ogólnie
prezentowało się całkiem dobrze. Jednak popatrzyłem na ciastko dosyć
wymownie. Oczywiście nie umknęło to uwadze Fei'a.
- Co jest, nie lubisz czekolady?
- Nie o to chodzi...
- A o co? - no mógłby się domyśleć.
- Bo ja przytyję jak to zjem. A wolałbym zachować taką wagę jaką mam.
-
Jak przytyjesz, to przynajmniej nie będę miał wrażenia, że kocham się
ze szkieletem. Jedz albo cię nakarmię – uśmiechnął się do mnie
szyderczo. Ale w ogóle to do mnie nie dotarło. On powiedział, że ja
szkielet, że ja za chudy. Normalnie poczułem się urażony! Wredny
człowiek!
- Protestuję! Wcale nie jestem za chudy!
- Jak zwykle dotarła do ciebie ta część, co nie trzeba. Jedz chuderlaku.
- Obraziłeś mnie już drugi raz! - to przechodziło ludzkie pojęcie! Jak można tak traktować ludzi?!
-
I mogę tak jeszcze parę razy. Jednak wolałbym, żebyś zatkał swoje
słodkie usteczka tym ciastem. Chyba, że wolisz żebym ja to zrobił – o
matko! Jesteśmy w miejscu publicznym, a on się tak zachowuje!
-
Smacznego – jak zwykle wymiękłem. Zabrałem się za jedzenie tych
zbędnych kilogramów. Tylko nie życzę sobie porównań do jakiś panienek.
Ja po prostu nie odczuwałem jakiejś wielkiej potrzeby jedzenia. Są
ważniejsze rzeczy.
Po chwili mój
talerzyk był już pusty, Hanga zresztą też. Ruchem ręki przywołał
kelnerkę i zapłacił jej. Wyszliśmy z restauracji. Skierowaliśmy się w
stronę parku. Fei jednak niespodziewanie mnie wyprzedził i stanął przede
mną, przez co i ja musiałem się zatrzymać. Nawet nie zorientowałem się,
co on uknuł. Poczułem jak złapał za koniec mojej koszulki i podniósł ją
do góry. Trochę mi to zajęło zanim zareagowałem.
-
E, nic nie przytyłeś – powiedział i puścił moją bluzkę. A ja dopiero po
paru sekundach skojarzyłem, co tak właściwie się stało i jakie to miało
znaczenie.
- Jesteśmy w miejscu publicznym! - krzyknąłem oburzony.
- Więc nie krzycz – jakim sposobem to JA zaczynałem tracić cierpliwość?
-
Tu nie chodzi o to, czy krzyczę czy nie. A co jeśli jakiś starszy
człowiek, dostał by zawału przez taki widok? - spytałem już nieco
przytłumionym tonem głosu. Jednak dalej byłem zdenerwowany.
- Przesadzasz, jestem pewien, że każdy na lekcji biologii widział ludzi szkielet – przecież to ocierało się już o bezczelność!
-
Widzę, że dalsza rozmowa nie ma sensu – odwróciłem się na pięcie z
zamiarem odmaszerowanie. Niestety poczułem silny uścisk dłoni na swoim
ramieniu.
- To ja zdecyduję, kiedy rozmowa nie będzie miała sensu. Rozumiesz? - chyba lekko go zdenerwowałem.
-
To zdecyduje teraz, bo mam dość słuchania tego, że wyglądam jak
szkielet. Jeśli ci się coś nie podoba, to już nie mój problem. Prawda?
To ty mnie wykorzystałeś seksualnie, zresztą pewnie nie tylko mnie. Poza
tym, nauczyłbyś się trochę hamować, nie każdy lubi słuchać takich
rzeczy na swój temat. Ja na przykład nie lubię. I chciałbym powiedzieć
coś jeszcze, ale już nic sensownego nie przychodzi mi do głowy – na tym
skończyłem swój wywód. Fei za to stał przez chwilę jak wmurowany,
chociaż nie trwało to długo.
- Chyba
trafiłem na czuły punkt, co? Czyżby koledzy ze szkoła się z ciebie
kiedyś nabijali? - on sobie ze mnie dalej drwił, a mi się chciało
płakać! Kucnąłem na chodniku i namiętnie wpatrywałem się w czubki swoich
butów. Palcem kreśliłem kółka po asfalcie.
- Aj, no już wstawaj, nie dąsaj się.
- Nie. Najpierw przeproś – niech się nauczy, że jeśli sobie ktoś nie życzy, to nie wolno nabijać się w taki sposób.
-
No już, przepraszam kruszynko – i znalazł się naprzeciw mnie, też
kucnął oczywiście. Popchnął mnie lekko do tyłu, ale nic sobie nie
zrobiłem. Tylko wylądowałem w dosyć dziwacznej pozycji, bo jak zwykle za
wolno zareagowałem. Hang przybliżył się do mnie i jakoś tak się stało,
że dosłownie zawisł nade mną.
- Co ty robisz? Jesteśmy w...
- Tak wiem, miejscu publicznym. Ale miałem przeprosić prawda?
- Przecież już to zrobiłeś... - wysapałem. Zapewne byłem już cały czerwony.
-
Nie skończyłem – w tym właśnie momencie mnie pocałował. Lekko i
delikatnie, nienachalnie. Zamknąłem oczy żeby nie widzieć twarzy
przechodniów. Boże co za wstyd!
Hard Rock Casino Columbus, OH - MapyRO
OdpowiedzUsuńHard Rock Casino Columbus offers 계룡 출장안마 300 slot 천안 출장샵 machines, a poker 순천 출장안마 room, dining alcove, and poker room. It also offers 아산 출장샵 sports betting, slots, craps, 하남 출장안마